rolikman rolikman
277
BLOG

Enteogeny po raz drugi

rolikman rolikman Rozmaitości Obserwuj notkę 0

 Koncepcje Mircei Eliadego wywarły wielki wpływ na współczesne religioznawstwo, w tym, jak wolno przypuszczać, także na teorię enteogeniczno-mistyczną wierzeń religijnych i mitów, aczkolwiek sam rumuński religioznawca był tej materii bardzo ostrożny. W jednej z książek postawił dziwaczną hipotezę, że w mitach „jedzenie symbolizuje akt seksualny”. Skąd taka interpretacja, skoro w mitach bardzo często zupełnie wprost i otwarcie mówi się o erotyce, o aktach seksualnych, które zresztą należy pojmować symbolicznie i alegorycznie, a nie dosłownie.  Twórcy mitów raczej nie byli pruderyjni, dlaczego więc mieliby ukrywać akt seksualny pod maską jedzenia? Czy uczony nie ulegał tu jakiemuś złudzeniu? Może jedzenie było jedzeniem, tyle tylko, że jedzeniem niezwyczajnym, wywołującym niecodzienne doznania i przeżycia? Czyli rzeczywiście coś kamuflowano, ale nie to, co podejrzewał Eliade.

Dla enteogeniczno-mistycznej teorii wierzeń religijnych i mitów istotne były badania Eliadego nad szamanizmem, ponieważ badania nad światowym szamanizmem odegrały szczególną rolę w jej rozwoju. W ekstazach i transach szamanów reprezentanci teorii enteogeniczno-mistycznej dostrzegali doświadczenia i przeżycia z sesji enteogenicznych. Stałymi elementami szamańskich wizji na całym świecie są: przebywanie duszy poza ciałem i „magiczny lot” (centralne motywy szamanizmu), komunikowanie się z umarłymi i z przodkami, przeżywanie poprzednich wcieleń, reinkarnacja i transmigracja dusz, przekraczanie granic czasu i przestrzeni, widzenie przyszłości, spotkania z bóstwami, poczucie identyfikacji z innymi osobami lub zwierzętami, z roślinami i kamieniami, powrót do „świadomości” na poziomie komórki, poczucie jedności z kosmosem; w niektórych relacjach z szamańskich mistycznych wędrówek pojawia się wątek obecności przy początku świata lub przed jego początkiem.

W stanie ekstazy szaman staje się równy bogom, umarłym i duchom: zdolność „umierania” i „zmartwychwstawania”, to znaczy opuszczania i dowolnego powracania do ciała ujawnia, że przekroczył on ludzką kondycję. Eliade pokazywał, że „inicjacja szamańska polega na ekstatycznym doświadczeniu śmierci i zmartwychwstania, które można odnaleźć we wszystkich mistykach historycznych, w tym także w mistyce chrześcijańskiej”. W innym miejscu rumuński religioznawca pisał: „Szamanizm jest dla społeczeństw «pierwotnych» tym, co w religiach wyżej rozwiniętych zwykło się określać mianem mistyki i doświadczenia mistycznego, szamani są odpowiednikiem elity religijnej i mistyków innych wyżej rozwiniętych kultur (…); symbolizm inicjacji jogińskiej czy tantrycznej jest przedłużeniem inicjacji szamańskiej i symbolicznej śmierci i zmartwychwstania”. Zachodzi pytanie, gdzie jest źródło tej odpowiedniości i ciągłości? Czyż nie w eneteogenach właśnie?

Eliade cytuje jeden z buddyjskich tekstów zakorzeniony w panindyjskiej tradycji magicznej, jak i w tradycji szamanów i czarowników: „korzysta z cudownych mocy (iddhi) w różnych postaciach: będąc jedną osobą staje się wieloma, albo gdy zostaje wieloma, znowu staje się jedną, staje się widzialny albo niewidzialny; nie napotykając oporu przenika przez mur, wał, wzgórek, jakby to było powietrze; przenika z góry na dół, przez zbitą ziemię jak przez wodę; bez zanurzania się przechodzi po wodzie, jakby to był stały grunt; podróżuje po niebie z nogami skrzyżowanymi i podwiniętymi pod siebie, jak ptaki na swych skrzydłach. Księżyca nawet i Słońca, tak silnych i potężnych, dotyka i odczuwa swą ręką; osiąga, pozostając w swym ciele, nawet Niebo Brahmy….Swym jasnym niebiańskim uchem przewyższającym uszy ludzkie, słyszy on zarazem dźwięki ludzkie i niebiańskie, czy byłyby oddalone czy bliskie…Swym własnym sercem wnika w serca innych istot, innych ludzi, poznaje je…Z tak pogodnym sercem kieruje on i skłania on swój umysł ku poznaniu swoich poprzednich egzystencji”. Czyż nie są to opisy przeżyć i doznań po zażyciu środków psychoaktywnych?

Czytamy u Eliadego, że magiczne loty są typowe dla indyjskich jogów, którzy podobnie jak szamani pamiętają niektóre ze swoich poprzednich wcieleń, ale tylko Budda znał wszystkie, dlatego był „wszechwiedzący.  Biografowie Buddy (którego postać – według niektórych badaczy buddyzmu ­­– jest symboliczną, syntetyczną figurą wielu buddów; według nich „Budda” to nie postać historyczna, lecz nazwa gatunkowa, kolektywne imię dla wcześniejszych mistrzów) często mówią o jego powietrznych podróżach.   Budda przechodzi przez siedem niebios, czyli wstępuje przez siedem pięter kosmicznych odpowiadających siedmiu niebiosom planetarnym.

 *****

Twierdzi się niekiedy, że buddyści osiągają „oświecenie” wyłącznie na drodze medytacji.  Jednak badania wykazują coś innego, przynajmniej jeśli chodzi o przeszłość. W 1995 roku Scott Hajicek-Dobberstein na łamach “Journal of Etnopharmacology” (nr 48)  opublikował artykuł „Adepci Somy i alchemiczne oświecenie: psychodeliczne grzyby w tradycji buddyjskiej”. Brytyjski buddysta Mike Crowley rozważał tę problematykę w tekstach: „Kiedy bogowie pili urynę” czy „Amrita – enteogeniczny sakrament Buddy” (zob. M.Crowley, „Secret Drugs of Buddhism„). Dale Pendell amerykański poeta, etnobotanik, przeanalizował problem w tekście „Amrita – neurofarmakologia nirwany”.  Zob. też R. C. Parker and Lux , “Psychoactive Plants in Tantric Buddhism. Cannabis and Datura Use in Indo-Tibetan Esoteric Buddhism”.

W czasie przechodzenia przez 6 stopni ascetyzmu prowadzącego do iluminacji Budda zjadał codziennie jedno ziarno konopi; inna szkoła buddyjska w Indiach mówi, że podczas ostatniej wieczerzy Budda zjadł półmisek grzybów i zaraz potem przeniósł się do nirwany; w tantrycznym buddyzmie w Tybecie obecne w rytuałach były (są?) konopie indyjskie i łagodny stymulant – kamfora.

Według Eliadego także technika ekstazy chińskich taoistów ma szamańskie pochodzenie i szamańską strukturę; podczas transu dusza opuszcza ich ciała i wędruje po kosmicznych regionach. Autorzy taoistyczni mówią o wewnętrznych podróżach, którymi są wyprawa do „początku wszystkich rzeczy”, powrót do rajskiego stanu „sprzed upadku”, kiedy to ludzie mogli wstępować do Nieba i rozmawiać z bogami, doznawali wyzwolenia z czasu i przestrzeni i odnajdywali się wiecznej teraźniejszości. Chińscy taoiści używali liści wawrzynu, konopi indyjskich, substancji psychoaktywnych z gruczołów ropuchy oraz spożywali „ling-chih” czyli tajemniczego „boskiego grzyba”. W traktacie farmakopeicznym „Pen Ts`ao” legendarny cesarz Shen Nung, mityczny ojciec chińskiej medycyny pisze o efedrze (zawiera efedrynę) i o marihuanie jako o roślinie „ co wyzwala od grzechu”.  Taoiści rekomendowali – podobnie jak japońscy szintoiści – użycie haszyszu w kadzidłach podczas swoich rytuałów.

Eliade opisuje takie m.in. motywy występujące w zoroastryzmie i mazdaizmie: Zaratustra ma niebiańskie pochodzenie, substancja jego ciała stworzona została w niebie, spadła z deszczem, by być wchłonięta przez rośliny – tę właśnie substancję rozpuszczoną w mleku zmieszanym z haomą  wypili jego rodzice, kiedy połączyli się po raz pierwszy i poczęli go.  Wisztaspa użył konopi (bhang), by osiągnąć ekstazę: podczas gdy ciało spało, dusza wędrowała do raju. Jak wierzono w tradycji awestyjskiej, sam Zaratustra „oddawał się ekstazie” i był obeznany z szamańskimi technikami indoirańskimi; jego działania mają szamanistyczną strukturę (tam, gdzie u Eliadego i innych tradycyjnych badaczy występuje określenie „szamański”, należy zawsze dodać doń słowo „enteogeniczny” a wówczas wszystko staje się bardziej zrozumiałe). Stan maga, czyli ekstatyczne doświadczenie, przynoszące iluminację, osiąga się głównie poprzez ofiarę haomy, „napoju nieśmiertelności”, wypijanego przez kapłana podczas ceremonii. Spożywający rytualnie haomę ofiarnik wykracza poza kondycję ludzką, zbliża się ku Ahura Mazdzie; jedna z ksiąg Avesty nazywa bhang (konopie) dobrym narkotykiem Zaratustry, i mówi o dwóch ludziach, którzy przenieśli się do nieba, gdzie wypili napój bhang i objawione im zostały największe tajemnice.

Para niemieckich etnobotaników i etnofarmakologów Claudia Müller-Ebeling i Christian Rätsch przeprowadziła wieloletnie badania w Nepalu i odkryła, że nepalscy szamani używają prawie stu rozmaitych roślin psychoaktywnych, oczywiście w tym najbardziej znanych jak marihuana, mak lekarski, Amanita muscaria – nie mylić z silnie trującym muchomorem sromotnikowym Amanita phalloides – oraz innych, bardzo mało znanych.

Stanislav Grof, współtwórca psychologii transpersonalnej, czeski lekarz, który pod koniec lat 60. zeszłego wieku wyemigrował do USA, uważany jest przez niektórych za „największego w świecie badacza środków psychodelicznych”. W swojej pracy Realms of the Human Unconscious  Grof wskazuje na zbieżność przeżyć w odmiennych stanach świadomości z kolejnymi stopniami szamańskich wtajemniczeń.  Doznania „psychodeliczne” ludzi badanych przez Grofa, okazywały się bardzo podobne do doświadczeń szamanów, a zarazem zgodne mitologicznym, kulturowym i archetypowym dziedzictwem całej ludzkości. Mogą to być wizje entoptyczne, geometryczne wzory, ornamenty, wirujące kształty, zamiany postrzegania wrażeń zmysłowych, „odwijania nici Ariadny” czyli cofania się w indywidualną przeszłość danej osoby aż do chwili narodzin albo do „początków czasu”; doznania transpersonalne np. przeżywanie własnej agonii, „połknięcie przez monstrum”, dekompresja ciała, ekstaza oceaniczna, bycie poza ciałem itp.

*****

„Oświecenie i jego synonimy pojawiają się we wszystkich pismach mistycznych, w wielu językach na Wschodzie i na Zachodzie” (Robert Anton Wilson)

Eliade stwierdza: „przeżycie mistyczne – niezależnie od tego, jaka religia jest jego kolebką – zawsze wiąże się z wniebowstąpieniem. Więcej nawet, niektóre szamańskie stany ekstazy wywołują wizje świetlne do złudzenia przypominające pewne doświadczenia mistyk historycznych (Indie, Daleki Wschód, kultury śródziemnomorskie, chrześcijaństwo)”. Ciekawe, skąd bierze się to podobieństwo.

Zwróćmy tu uwagę na dość charakterystyczny błąd Eliadego, który przyjmuje, że to „religia jest kolebką przeżycia mistycznego”, podczas gdy rzecz ma się odwrotnie: przeżycie mistyczne jest „kolebką religii”.

(...)

*****

Obyczaj przynoszenia do domu choinki na Boże Narodzenie brał się być może  stąd, że w lesie pod choinkami znajdowano magiczne grzyby, najcenniejszy dar bogów; prezenty chowane pod choinką (biały papier +czerwona wstążka) symbolizują ten dar; choinki zdobione są kolorowymi przedmiotami, często białymi i  czerwonymi, wiesza się też niekiedy jabłka, czyli symbole magicznych grzybów.

Z okresem świąt Bożego Narodzenia związana jest postać św. Mikołaja – zajmuje się nią dział badań nad magicznymi grzybami nazywany „mikołajologią” ( inni mówią o badaniach nad „Santan-izmem”). Św.Mikołaj jest najbardziej znanym szamanem na świecie, ubranym w czerwono-biały, „muchomorowy” strój. Renifery lubią zjadać muchomory, nic więc dziwnego, że renifery ciągnące sanie św. Mikołaja umieją latać (mają „odlot”). Św. Mikołaj przynosi prezenty w worku, do worka szamani zbierają święte grzyby. W rytuałach na Północy szaman wchodzi przez otwór w dachu (chaty albo jurty), św. Mikołaj wchodzi przez komin. Po angielsku „gift” znaczy prezent, dar, ale po niemiecku „Gift” to „trucizna” – chodzi więc o „trujące dary”, czyli muchomory.  Św. Mikołaj rozdaje oczywiście także inne dary, których nigdy nie braknie – podobnie bóstwo rozdaje siebie ludziom i nigdy go nie ubywa. Ludzie otrzymują od św. Mikołaja prezenty, symbolizujące najcenniejszy dar, jaki każdy człowiek na Ziemi dostaje z Nieba ­– duszę, boską iskrę, cząstkę bóstwa.

Pochodzący z bieguna północnego św. Mikołaj na swoich latających saniach jest dziecinną, ludową wersją germańskich bogów Północy np. Odyna, Donara czy Thora, mknących na swoich wozach i rydwanach poprzez przestworza, ze szczytu wszechświata, z kosmicznej Północy, z okolic Gwiazdy Polarnej. (...) 

Tomasz Gabiś

Przeczytaj cały artykuł na portalu Nowa Debata

rolikman
O mnie rolikman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości