rolikman rolikman
418
BLOG

"Umarło Imperium, niech żyje Imperium!" Rozmowa z T. Gabisiem

rolikman rolikman Polityka Obserwuj notkę 2

 Z Tomaszem Gabisiem, publicystą, tłumaczem, autorem książki Gry imperialne, rozmawia Mateusz Rolik.

W 2008 roku ukazała się Twoja książka pt. Gry imperialne. Przedstawiłeś w niej koncepcję Imperium Europejskiego będącą wizją zjednoczenia Europy alternatywną wobec aktualnie realizowanej w ramach Unii Europejskiej. Czy mógłbyś przybliżyć czytelnikom Nowej Debaty główne założenia koncepcji imperium europejskiego.

Na początek chciałbym wyjasnić, że po raz pierwszy koncepcję Imperium Europejskiego przedstawiłem na łamach postkonserwatywnego "Stańczyka” w 1999 roku, a, ściślej rzecz biorąc, pierwsza robocza wersja powstała już w 1998 roku. W następnych latach rozwijałem i doprecyzowałem ją w różnych aspektach, publikowałem artykuły na ten temat zarówno na łamach "Stańczyka", jak i w innych miejscach m.in. w książce zbiorowej Tożsamość starego kontynentu i przyszłość projektu europejskiego (red. Dorota Pietrzyk-Reeves, seria: Biblioteka Jedności Europejskiej, Urząd Komitetu Integracji Europejskiej, Warszawa 2007). Zainteresowanych tą problematyką odsyłam do mojej książki oraz na moją stronę autorską (www.tomaszgabis.pl) do działu Imperium Europejskie

Moja koncepcja Imperium Europejskiego była odwróceniem unijnej koncepcji jedności Europy, zakładała głęboką integrację na płaszczyźnie polityczno-wojskowej – silny prezydent Europy wybierany przez Europejską Radę Stanu, europejskie ministerstwa: Wojny, Polityki Zagranicznej, Skarbu, wspólna armia europejska, europeizacja broni atomowej, jedno miejsce w Radzie Bezpieczeństwa ONZ, europejski wywiad i kontrwywiad, czyli europejskie służby specjalne mogące konkurować z CIA, Mossadem czy SWR. Jednocześnie zakładałem daleko idącą decentralizację oraz swobodę prowincji Imperium w kwestiach ekonomicznych, prawnych, społecznych, kulturalnych, obyczajowych etc. Mówiąc skrótowo, była to konserwatywno-liberalna koncepcja Imperium-minimum, ale o mocarstwowych ambicjach i celach; silna, ograniczona egzekutywa i maksymalna wolność dla jednostek, rodzin, przedsiębiorstw oraz rzeczywista różnorodność prowincji Imperium.

Gdybyś miał przywołać jakieś modele, jakieś analogie z przeszłości....

Proces zjednoczenia Europy toczy się w kierunku Unii Europejskiej jako scentralizowanej jakobińskiej republiki. Co paradoksalne, obecni ideologowie i administratorzy Unii Europejskiej, którzy krytykują często państwo narodowe chcą zjednoczoną Europę przekształcić w scentralizowane, zbiurokratyzowane, zunifikowane nadpaństwo narodowe. Tymczasem dla zwolenników Imperium Europejskiego wzorem historycznym nie jest zrodzone z Rewolucji Francuskiej, jakobińskie, scentralizowane we wszystkich dziedzinach narodowo-demokratyczne państwo przeniesione na płaszczyznę europejską. Analogię widzieliby raczej w wielonarodowych czy wieloetnicznych monarchiach jak Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego, I Rzeczpospolita, monarchia austro-węgierska, w pewnej mierze brytyjski Commonwealth, ewentualnie w federacyjnych republikach takich jak Szwajcaria.

Czyli byłaby to „Trzecia Droga” dla Europy?

Tak to właśnie zamierzyłem - trzecia, odrębna droga dla Europy; droga ku europejskiemu imperium, które będzie realizacją idei zjednoczonej Europy, a jednocześnie przezwycięży błędną w bardzo wielu aspektach, opartą na fałszywych założeniach, pozbawioną duchowej wielkości, skarlałą i skrofuliczną koncepcję Unii Europejskiej. Ani defensywna koncepcja Europy Ojczyzn, ani sprzeczna z tradycjami europejskimi jakobińska, socjaldemokratyczna Unia Europejska, lecz Imperium Europejskie. Chciałem, aby w dyskusji o przyszłości zjednoczonej Europy obecna była koncepcja inna niż te dyskutowane w Polsce, wychodząca poza alternatywę wiecznie tych samych argumentów młóconych przez „eurosceptyków” i „euroentuzjastów".

Po co właściwie Europejczykom Imperium Europejskie?

Aby przetrwać w niebezpiecznym świecie, Europejczycy muszą się zjednoczyć. Europa podzielona to Europa słaba, podległa siłom zewnętrznym, Europa w agonii, czekająca na śmierć, ponieważ jej poszczególne narody nie mają już wystarczająco dużo duchowych i politycznych sił, aby samodzielnie odegrać rolę w polityce światowej. Muszą scalić swoje zasoby i potencjały. Imperium Europejskie miałoby być sposobem na odrodzenie mocarstwowej pozycji Europy w świecie, aby Europa stała się znowu graczem na szachownicy globalnej polityki, aby zmobilizowała jeszcze raz, być może ostatni, swoje siły polityczno-duchowe. Imperium Europejskim miało pomóc Europejczykom w odnalezieniu swojego przeznaczenia – przeznaczenie także w tym, wyższym, historycznym i metapolitycznym, sensie.

Jak z tej perspektywy oceniasz ewolucję Unii Europejskiej w ostatnich latach?

Niestety, w ciągu tych 15 lat, jakie minęły od chwili wysunięcia przeze mnie koncepcji Imperium Europejskiego, Unia Europejska poszła jeszcze dalej w całkowicie błędnym kierunku, w kierunku koncepcji jednoczenia Europy na jakobińską lub eurosocjalistyczną modłę; w kierunku Europy unitarystycznej, centralistycznej, kolektywistycznej, biurokratycznej, kierowanej przez technokratów, planistów i socjalnych inżynierów (...)

 

Jak na tym tle widzisz unię walutową, która jest dziś jądrem Unii Europejskiej?

Choć nie byłem pryncypialnym wrogiem wspólnej waluty, od początku uważałem, że zamiast propagować monetarny kolektywizm należałoby powrócić do koncepcji standardu złota i do koncepcji prywatnego pieniądza wypracowanych przez wybitnych liberałów: Ludwika von Misesa, Fryderyka von Hayeka czy Murray`a Rothbarda. Tak czy inaczej powstanie unii monetarnej mogło być tylko i wyłącznie ukoronowaniem długotrwałego, organicznego procesu zrastania się gospodarczo-socjalnego Imperium Europejskie. Zresztą i tak wspólna waluta nieoparta na kruszcu prędzej czy później podzieliłaby marny los wszystkich walut papierowych. Dzisiaj sytuacja jest taka, że unię monetarną trzeba ratować pompując w nią pieniądze! Miała sprzyjać wzrostowi zamożności, a tymczasem staje się coraz bardziej kosztownym projektem politycznym. Obszerniej piszę o tym na Nowej Debacie w serii artykułów poświęconych Niemcom w unii walutowej.

Czy zatem europejska unia monetarna w ogóle może przetrwać?

Mają rację ci, którzy twierdzą, że z punktu widzenia logiki tego systemu monetarnego niezbędna jest dalsza centralizacja unii walutowej obejmująca kolejne dziedziny, zatem unia fiskalna, unia bankowa, euroobligacje, wspólne podatki, wspólny budżet, wspólna polityka gospodarcza etc.etc (...)

 

Jak zatem oceniasz w tym kontekście taktykę obecnego obozu rządzącego w Polsce wobec zapoczątkowanej w naszym kraju debaty o przystąpieniu Polskie do strefy euro? 

Wydaje się, że jest to ostrożna taktyka lawirowania, jedyna możliwa w naszej sytuacji, dostosowana do obiektywnych warunków, w jakich przyszło polskim rządom działać. Rządzący muszą być lisami, wykazywać się taktyczną zręcznością i przebiegłością, dużo gadać, a mało robić, albo na odwrót, robić swoje, ale tego nie rozgłaszać na cały świat. Polski rząd, obecny i przyszły, nie powinien dać się skusić syrenim śpiewom polskich publicystów i polityków namawiających go, żeby w polityce europejskiej „się opowiedział”, „dokonał wyboru”, „przestał trzymać nogę w drzwiach” itp. Tu trzeba grać na kilka frontów, kłamać, zwodzić, uciekać z linii strzału. Weźmy pakt fiskalny; czytałem niedawno kpiny z premiera Tuska, że na konferencji prasowej nie potrafił odpowiedzieć na pytania dotyczące paktu, tymczasem nie ulega wątpliwości, że było zachowanie zamierzone i zaplanowane: premier Tusk celowo robi zamieszanie wysyłając sprzeczne sygnały, z jednej strony wychwala pakt fiskalny, a z drugiej ostentacyjnie okazuje swoje lekceważenie, że nawet mu się nie chce zapoznać z tym dokumentem. Bardzo zręczne posunięcie.

(...)

 

Zatem Ci, którzy mówią, że Unia Europejska i unia monetarna to narzędzie dominacji Niemiec, nie mają racji?

Jest dokładnie na odwrót! Unia Europejska i unia monetarna to narzędzia kontroli nad Niemcami. Niemcy nie są hegemonem Europy, lecz dojną krową Unii Europejskiej i unii monetarnej. Nawet jeśli nie podoba się nam jego uproszczony i emocjonalny język, to możemy, przy pewnych zastrzeżeniach, zgodzić się z amerykańskim publicystą Paul Craigiem Robertsem, który w artykule „The Roads to War and Economic Collapse” napisał: „Unia Europejska od początku była spiskiem przeciwko Niemcom. Jeśli Niemcy pozostaną w Unii Europejskiej, zostaną zniszczone. Utracą swoją polityczną i gospodarczą suwerenność, a ich gospodarka będzie się wykrwawiać na rzecz nieodpowiedzialnych fiskalnie członków UE”. Niemcy nie powinni, zdaniem Robertsa, „poddawać się tyranii” Unii Europejskiej.

Chyba nie powiesz, że euro nie służy interesom Niemiec?

Pani kanclerz Merkel, prezydent Gauck, minister finansów Schäuble, poprzedni ministrowie finansów, najważniejsi politycy wszystkich partii, telewizja niemiecka i wszystkie główne media bez przerwy głoszą, jakim to dobrodziejstwem dla Niemców jest wspólna waluta. Za nimi te propagandową brednię powtarzają publicyści i politycy w krajach europejskich, także w Polsce. A przecież powinno być oczywiste nawet dla dziecka, że zasadniczym celem unii monetarnej było zniszczenie marki niemieckiej, zyskującej w Europie pozycję analogiczną do pozycji dolara na świecie. Obecnie Niemcy, otoczone przez przyjaciół, rozpaczliwie się bronią (...)

(...)

Przeczytaj całą rozmowę w portalu Nowa Debata

rolikman
O mnie rolikman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka